Piszę dzisiaj bo wczoraj nie było już mocy na to.
21 październik 2012 roku.
Spotkaliśmy się w LOK'u, zaczepiliśmy kajaki do prezesa samochodu i ruszyliśmy do Byszyna nad jeziorko.
Tego dnia swój sezon rozpoczynały morsy więc się przyłączyliśmy.
Po przyjeździe "rozpakowaliśmy" kajaki i kilka minut zasad bezpieczeństwa z ratownikiem Wasilem, i na wodę, mieliśmy 5 podwójnych kajaków a ja z Żiżem wsiedliśmy do jedynek (pierwszy raz na takim sprzęcie :D). Etap wsiadania z pomostu był bardzo śmieszny miałem nadzieje, że ktoś wpadnie ale niestety nikomu się nie udało. Dla kilku osób była to pierwsza przygoda związana z kajakami, więc nie lada przeżycie, a co będzie jak pojedziemy na rzekę. Popływaliśmy wspólnie 30 minut, a później a brzeg i do ogniska. O 12 morsy wchodziły do wody więc trzeba było też skorzystać.Co prawda pogoda nie była specjalnie "morsowa" ale było przyjemnie tylko woda zimna hehe :)
Po wszystkim przyszedł czas na tą przyjemniejszą część a mianowicie jedzonko !!!
O godzinie 14 wyruszyliśmy pieszo z powrotem do Białogardu. Co prawda moje obliczenia wskazywały, że na 16 max na 16:30 będziemy w domu trochę się przeliczyłem. Po drodze kilka miłych niespodzianek, tj przejście mostkiem przez pięknie miejsce i oczywiście nie był bym sobą gdybym nie wrócił brudny, mała wpadka w jakieś grzęzawiska co prawda tylko po kolana ale......
Około godziny 16 widzieliśmy już komin, ale przed nami jeszcze godzina marszu, już było słychać stękania i marudzenia ale iść trzeba dalej.
O godzinie 17:30 dotarliśmy na stadion w niepełnym składzie, gdyż jeden z członków załogi zdezerterował, ale o tym sobie z nim pogadam osobiście.
I tak minął nam niedzielny dzionek, mam nadzieję że młodzież się nie zrazi do takich wypraw.
Kolejna 3/4 listopad z nocką, a póki co zajęcia na sali i basenie.
_S_H_Y_M_I_
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz