Zawsze uważałem, że nasz powiat jest inny od pozostałych, czy lepszy czy gorszy nie mnie to oceniać po prostu inny. Po sobotnim wypadzie stwierdzam, że jest to prawda. Na naszych terenach panują załamania czasoprzestrzeni.
Nasza wyprawa zapowiadała się jak każda inna - kilka kilometrów marszu, później ognisko i powrót do domu.
Sam początek faktycznie tak wyglądał marsz jedna przeprawa przez jakiś strumyk i doszliśmy do miejsca gdzie rozpaliliśmy ogień. Mimo tego, że rozpalanie ogniska nie jest jakimś wielkim problemem, bo kto z nas nie próbował kiedyś rozpalania ognia. Niestety w zimę jest trochę inaczej. Zmarznięta ziemia, wszędzie wilgoć a do tego drewno które nie za bardzo chce się palić. Po 10 minut wkońcu udało nam się zrobić trochę żaru a po 20 minutach mogliśmy "spokojnie" smażyć kiełbaski. Po godzinie spędzonej przy ognisku wyruszyliśmy dalej, niestety bez Czarnego, który musiał na opuścić (sprawy prywatne). My najedzeni pomaszerowaliśmy dalej.
Przed nami około 5 km marszu do celu, co prawda marsz w śniegu nie jest przyjemny ale czego nie robi się dla przygody. Szliśmy i szliśmy, szliśmy i szliśmy, po drodze przeprawy przez rzeki,rzeczki i jakieś mokradła.
Nikt specjalnie nie zwracał uwagi na kierunek marszu, gdyż wciąż myśleliśmy że "chodzimy wkoło komina". po 4 godzinach marszu okazało się, że dotarliśmy do celu.
Ale to nie był nasz cel :D Przed nami widniał duży napis STADNINA KONI "SZCZYTNIKI".
Mieliśmy ubaw co nie miara :)
Ciekawe gdzie zajdziemy kolejnym razem ?!
_S_H_Y_M_I_
fotos by MAKARY
oj wesoło mieliście wesoło : ) wypady na świeże powietrze jak najbardziej zacne : )
OdpowiedzUsuń